Hinduska zagadana na ulicy

Jako, że jeszcze przebywam w Belgii postanowiłem zrobić sobie przerwę od pracy siedzącej przy kompie, wsiadłem na rower i pojechałem:)

Tym razem nie do parku tylko do takiego „osiedlowego centrum”. Cel był jasny.

Pojechałem zagadać fajną, egzotyczną dziewczynę. Ostatnio głowa tylko w projektach i rzygam już tym, więc to miało być takie oderwanie.

Dość szybko trafiła mi się w miarę fajna dziewczyna. Jej uroda bardzo przypominała mi te konserwatywne kobiety Marokańskie. W sumie podobała mi się, ale jakoś do niej nie zagadałem. Tak mi się fajnie jechało na rowerze, że pojechałem dalej, gdzie jest większe zgromadzenie ludzi.

Targetem była ładna, otwarta murzynka, ale takiej nie spotkałem.

Pojawiła się fajna Hinduska z dużymi ustami i długimi czarnymi włosami. Taki słodziaczek. Jechałem trochę za nią na rowerze przypominając sobie angielski;)
Musiałem się przestawić na myślenie po angielsku. A średnio mi to idzie.

Podjechałem do niej na rowerze, powiedziałem, że wygląda na prawdę pięknie i przedstawiłem się jej.

Zauważyłem, że jeśli chodzi o kobiety z zachodu(nie mówię o pochodzeniu) to ten moment samego zagadania- ich reakcja- jest prosty. W Polsce częściej można liczyć na gorszą reakcję. Te natomiast jakby w kulturze dobrego wychowania mają to, że trzeba się zachować grzecznie i odpowiedzieć.

No i tak było. Najgorzej jest później, jak z językiem jest nie najlepiej. Tym razem jednak podołałem, bo ostatnio jak zaczepiłem murzynkę to gadka się nie kleiła, bo zapomniałem języka i się motałem. Przez to rozmowa była za krótka i mimo wzięcia numeru nie udało się umówić.

Z tą było lepiej, bo na chodniku rozmawialiśmy z 15-20 min. Jednak to nie taka dziewczyna jakiej szukałem, bo wiem jakie dziewczyny potrafią być:)

Nie wiem czy to naleciałość kulturowa, czy cechy osobiste, ale była bardzo niekonkretna. Nie potrafiła mi odpowiedzieć, czy chce się ze mną spotkać. Uśmiechała się, stała i rozmawiała, zadawała pytania,ale widać, że coś ją hamowało.

Rutynowo próbowałem to z niej wydobyć i pytałem. Nie mogła ogarnąć tego, że poznaliśmy się na chodniku. Zupełnie nie patrzyła na relację tylko na fakty typu „poznany na chodniku, nie znamy się”. Wytłumaczyłem jej jak umiałem, że to nie ma różnicy, gdzie się człowieka poznaje, bo jest nadal tym samym człowiekiem.

Za chwilę ona mówi „no, tak, ale jak będę miała wyjść z Tobą i rodzice zapytają mnie, gdzie idę to co mam im powiedzieć, że poznałam chłopaka na ulicy i z nim idę”

To niesamowite jak dziewczyny potrafią się same sabotować. Dlatego rolą faceta jest przedstawić kobiecie korzystniejszy punk widzenia na te sprawy. No ale na to muszą być chęci. A ja ich nie mam biorąc pod uwagę to, ze jestem tu na krótko i nie szukam miłości.

Zobaczymy co z tego będzie.

Napiszę jej smsa jutro..

Daję 35% powodzenia, bo zostawiłem ją z nie do końca rozwiązanymi oporami, ale życie pokaże co się wydarzy. Nie chce mi się bawić w pokonywanie tak podstawowych oporów jeśli jestem tu na jeszcze 2 tyg. Potrzebna jest konkretna dziewucha:) A to dopiero druga do której zagadałem na tym wyjeździe, bo siedzę w domu i pracuję nad materiałami dla Ciebie:)

W zasadzie zdecydowałem, że będę zamieszczał takie wpisy na blogu, aby dać Ci obraz na zachowania dziewczyn innych kultur. Taka wspólna analiza posłuży nauce:)

Po artykule Hinduska zagadana na ulicy powinieneś zobaczyć:

  • Jak uwodzić, by dziewczyny same Cię podrywały
  • Jak odzyskać byłą

Dzięki za wspólnie spędzony czas na mojej stronie. Do usłyszenia!

Rafał